poniedziałek, 29 lipca 2013

Z kupą Ci do twarzy. Czyli post o koreańskich słodyczach.


Drodzy Klapkowicze, w dzisiejszym poście nie za wiele o klapkach. Nasz blog zalecamy jednak czytać w klapkach, więc nie zdejmujcie ich chociaż na czas czytania. Jesteśmy pewni, że klapek niczym teleporter pozwoli Wam się przenieść metafizycznie do Korei i zbliżyć bardziej kulturowo do panujących tutaj zwyczajów. A więc klapki na stopy. 3 2 1 START!




Dzisiaj coś nie na stopę a na ząb. Otóż opowiemy Wam trochę o koreańskich słodyczach. Słodycze, temat rzeka. Z któregokolwiek zakamarka ziemi by nie były, czy to Wyspy Dziewicze czy Kalkuta czy Jamajka, mają jeden wspólny punkt- są słodkie. W dziesiejszym poście ograniczymy się do tych dziwniejszych słodyczopodobnych koreańskich wynalazków, a także do zaskakujących dla nas smakowo kombinacji. Warto dodać, że prócz kilku godnych klapka smakołyków, generalnie koreańskie słodycze nie umywają się do tych z polskich półek. I nie jest to tylko nasze zdanie, można to także przeliczyć na kilogramy przybrane przez Koreanki(tak w szczególności dotyczy to płci pięknej) po wizycie w Polsce, wywołane "efektem czekoladowym". Nie nasz w tym cel jednak, by opłakiwać koreańskie półki sklepowe. Chcielibyśmy przedstawić Wam kilka, szalonych koreańskich słodkości.

Zacznijmy od czegoś naprawdę spaczonego. KUPY. W Korei powiedzenie "chodźmy na kupę"(o ile na kupę chodzi się zbiorowo) może mieć dwa przeciwstawne znaczenia. Pierwsze znane nam z codziennego życia, choćbyśmy nie wiem jak starali się to ukryć, wiąże się z wydalaniem, drugie natomiast wiążę się z pochłanianiem. Takim oto sposobem dwie KUPY leżą po przeciwnej stronie drogi pokarmowej. Oczywiście nie chodzi tu, przynajmniej nie w dosłowny sposób o propagowanie diety w stylu "zjedz, co już zjadłeś" czy też o oszczędzanie na żywności w ten właśnie sposób. Koreańczycy delektują się kupą w postaci uroczych cisteczek, a raczej odwrotnie- ciasteczkami pod niewinną postacią kupy zwanych 똥빵 czyt. tong bang (sztuki za 2000 kor. won, czyli ok. 6pln).





Kupy mają różne nadzienia, co czyni je jeszcze bardziej pożądanymi kąskami. Mogą być z nadzieniem czekoladowym,tofi, serowym czy też truskawkowym, jednak najbardziej popularne nadziewane są słodką czerowna fasolą. 



Sam temat ekstytacji kupą, jest zbyt długi i mógłby być tematem na odrębnego posta, pozatym nie chcemy mieszać prawdziwej kupy w post o słodyczach, dlatego przejdziemy dalej. Jak wspomnieliśmy przed chwilą popularnym nadzieniem dla kupy jest fasola. Znana nam głównie z meksykańskiej kuchni czerwona fasola z puszki, w Korei również jest puszkowana, lecz w słodkim syropie i jest popularnym dodatkiem nie tylko do kupy, ale również do innych koreańskich deserów. Same ciasteczka kupy pochodzą od popularnych ciasteczek w postaci ryby, tzw. 붕어빵 czyt. pungo bang, zwyczajowo nadziewanych słodką fasolą. Istnieje także ich odmiana lodowa, czyli wafelek w rybnym kształcie z nadzieniem z lodów waniliowych i fasoli.



Kolejnym przysmakiem podawanym ze słodką fasolą jest lód. Gdy tylko w Korei topnieją zimowe lody, rozpoczyna się długo wyczekiwany sezon na 빙수 czyt. bingsu, czyli koreański sposób na ochłodę w postaci kruszonego lodu z dodatkami. Te najpopularniejsze i tradycyjne bingsu to deser z dodatkiem czerownej fasoli tzw. 팥빙수 czyt. pat bingsu, często serwowane w sposób w jaki możemy je podziwiać na zdjęciu poniżej, czyli w postaci samego skruszonego lodu z fasolą.



Obecnie odmian bingsu są setki, a do bardziej popularnych bingsowych lokali wiją się kolejki. Na zdjęciach poniżej możecie podziwiać kilka rodzajów. Te bardziej ekskluzywne wersje są wydrążone w owocach.



Nasze klapki poniosły nas ostatnio na oreo bingsu, zrobione z pokruszonych ciasteczek oreo (na zdjęciu oznaczone-3). I musimy przyznać, że były warte klapka. Cały czas jednak nie możemy się nadziwić skąd ta ekscytacja kruszonym lodem. I skąd te ceny za deser w którego skład wchodzi praktycznie woda i fasola (ceny wachają sie od 20 do 60zł). Na ostatnim zdjęciu możecie zobaczyć domową wersję bingsu, gdyż jest to także deser chętnie przyrządzany w koreańskich domach.



Jest to typowe owocowe bingsu. Owocowe, więc nie mogło oczywiście zabraknąć pomidora! Nie chcemy pomidorowi odbierać tytułu owoca, niemniej jednak jest to jeden z nielicznych owoców traktowanych, w większości krajów jako warzywo ze względu na jego wykorzystanie w kuchni. No cóz, nie w Korei. Oczywiście każdy zajada się spagetti z sosem pomidorowym, pomidora nie znajdziecie jednak na stoisku obok marchewki, a raczej koło pomarańczy czy truskawki, a dokładniej mówiąc zamiast truskawki. Gdy tylko kończy się sezon na truskawki, a kończy się wiosną, zaczyna się sezon na pomidory i to one właśnie zastępują truskawki w deserach. Wskakują więc sprytnie nie tylko w bingsu, ale także lubią się polansować na tortach.



Jakież było nasze zdziwienie, po pierwszych urodzinach spędzonych w Korei, gdy z naszego urodzinowego tortu uśmiechał się do nas pomidor. Klapki nam dęba stanęły! Nie są one jednak jedynym niestandardowym elementem koreańskich tortów. Kolejnym bohaterem jest ziemniak.



Może nie zwykły, lecz jego słodka odmiana 고구마, czyt. goguma , niemniej jednak ziemniak to ziemniak, to coś co rośnie w ziemi. Taki oto też ziemniak, dziecko ulicy trafia na urodzinowy tort, czyli na salony i brata się z bitą śmietaną, a nawet pozwala sobie na więcej i zamienia się w tortowe nadzienie. 



Szacunek ludzi ulicy!

Na koniec jeszcze dość oryginalne lody, czyli c  co wygląda jak wielka zawijana chrupka kukurydziana i jest napełniane wewnątrz lodami waniliowymi. Ten pomysł nam się akurat podoba!



 A oto nasze hasło na następne tygodnie:)



poniedziałek, 15 lipca 2013

Przywitanie z klapkiem, część druga.


Drodzy klapkowicze, witamy Was słonecznie po krotkiej przerwie. Właściwie to życzylibyśmy sobie żeby było słonecznie, bo w Seulu szczyt pory deszczowej. Każdy trzyma srepy w pogotowiu, gdyż wiadomo, że nie ma nic lepszego na ciepły letni deszcz niż porządna srepa. Pomimo popularności kaloszy srepy zawładnęły zalanymi strugami deszczu seulskimi ulicami.

 

 W dzisiejszym poście przybliżymy Wam nieco bardziej klapkowe stylizacje. Powiemy Wam co sami Koreańczycy sądza na temat srepa, a także nieco o modzie skarpetowej.
Historia srepów przedstawionych w poprzednim poście, czyli tradycyjnych trójpasiaków zwanych po koreańsku 삼선 쓰레빠, czyt. samson srepa, czyli właśnie trójpasiaki, sięga piętnastu lat wstecz kiedy to właśnie marka na "a"wyprodukowała model, który stał się wzorem do naśladowania dla koreańskich producentów, a teraz bije rekordy popularności wykraczające nawet poza granice półwyspu koreańskiego. Trójpasiaki stały się na tyle popularne, że w tej chwili podróbki podróbek(oryginalnie zapoczątkowanych w Korei) są produkowane masowo rownież w Chinach i nie tylko. Żeby się przebić marki produkują już srepy nie tylko w oryginalnym kolorze granatowym, lecz rownież popularne szczególnie pośrod gimnazjalistek i licealistek srepy w kolorze rożowym, kanarkowym czy też zielonym. Prawdziwa srepowa tęcza.


I oto właśnie pierwsza, jedna z popularniejszych srepowych stylizacji, czyli srepa w połączeniu ze szkolnym mundurkiem. Mundurki rożnią się w Korei kolorem i dizajnem od szkoły do szkoły i to właśnie srepy są elementem jednoczącym uczniów. Oczywiście srepy w zestawieniu ze szkolnym mundurkiem wymagają dodatku w postaci białej skarpety. W tym zestawieniu nadają one bowiem srepie jeszcze bardziej klasyczny, wręcz naukowy wygląd. Srepa z obrazkiem lub wzorem nadaje się bardziej na pozaszkolne wypady lub wycieczki metrem.



Druga stylizacja to srepa biurowa. Wszyscy urzędnicy, pracownicy firm, biznesmeni oraz pracownicy na innych stołkowych posadach rano w drodze do pracy wyglądaja nienagannie- garniaki, garsonki, krawaty, broszki, połyskliwe pantofle, elegancja Francja. Sytuacja zmienia się natychmiastowo po przybyciu na miejsce pracy. Wtedy każdy dbający o siebie pracownik zamienia pantofle na srepy i cieszy się wolnością stopy i wygodą. Ci, którzy spędzają za biurkiem dłuższe godziny pozwalają sobie nawet na luksus w postaci srep ortopedycznych czy też z masażerami.

    Jak widać w biurach króluje róż.
 
 

Kolejnym miejscem gdzie srepa to niezbędny jak woda dodatek, jest biblioteka. Każdy kto zamierza spędzic w bibliotece dłużej niż godzinę, przywdziewa srepy. Przy wejściu do biblioteki są zazwyczaj zamontowane czytniki kart, do których należy przyłożyć legitymację, aby zostać wpuszczonym do środka. Jest to dosyć niewygodny precedens, ponieważ trzeba wygrzebywać legitymację z dna plecaka. Stąd też nasz pomysł na montowanie czipów w srepach. Byłoby to dużo praktyczniejsze! Na zdjęciu poniżej przykład nieporozumienia jakie może wyniknąć w trakcie pilnej nauki w bibliotece.
Łatwo jest bowiem pomylić swoje srepy ze srepami sąsiada z naprzeciwka. Ciekawe swoją drogą jak ten klapkowicz wybrnął z tej niezręcznej sytuacji? A może to on podsunął swoją srepę, bo wolałby różowe srepy kolegi...


Z powyższych opisów wynika, że w Korei srepy są szczególnie popularne pośród zasiedziałych, co jest napewno powiązane z żądzą wygody i zainteresowaniem kwestiami zdrowotnymi. W samych koreańskich domach nie nosi się ni klapek ni kapci, a raczej pasie się stopę na wolności. Co do systemu edukacji, system edukacji w Korei jest jednym z najbardziej hardkorowych systemów na świecie. Uczniowie przesiadują w szkołach od wczesnych poranków po późne wieczory, po szkole uczęszczają dodatkowo do szkół prywatnych lub mają tak zwane 야자, czyt. jadzia (야간 자유 학습), czyli nocne godziny nauki, podczas których przesiadując w szkole uczniowie douczają się pod opieką nauczyciela. Tym oto sposobem biedne koreańskie dzieci spędzają w szkole więcej czasu niż w domu czy na podwórku i tym samym klapki stają sie ich najlepszym przyjacielem. Podobnie jest ze stołkowymi, czyli osobami pracującymi za biurkiem. Tak jak w przypadku godzin nauki w Korei, tak i godziny pracy przeważają w osobistym kalendarzu. I jak tu żyć bez klapka?


Klapek to jednak wierny towarzysz nie tylko w pracy czy przy nauce, to ikona mody w zmaterializowanej postaci. Miniówa, stylówa plus srepa. Młodzi i wylansowani Koreańczycy plus srepa. Skąd taki srepowo-stylowy mezaljans? Otóż Koreańczycy uważają, że srepy wyglądają słodko i niewinnie, są 귀엽다, czyt. kjopta, czyli "cute". A być słodkim w Korei to znaczy wszystko, to bycie pięknym i seksi w jednym, niezależnie od wieku czy płci, bycie słodziakiem to coś, czego każdy pragnie. Nasze hasło na ten tydzień to :"noś srepa i stay cute"!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Przywitanie z klapkiem, część pierwsza.

Drodzy Klapkowicze, oto nasz pierwszy post, w którym chcemy Wam przybliżyć treści jakie będziemy zawierać na łamach naszego bloga oraz wyjaśnić w szczegółach termin “klapka”. Otóż, planujemy się z Wami dzielić najnowszymi klapkowymi trendami prosto z kraju klapka- Korei Południowej. Ale nie poprzestaniemy na samych klapkach, dla tych bardziej ciekawych kultury koreańskiej będziemy też pisać o różnicach kulturowych, umieszczać szokujące zdjęcia koreańskich wynalazków, pokazywać Wam życie codzienne w Korei i samych Koreańczyków, wynajdywać co ciekawsze programy telewizyjne, a także korespondować “strit feszyn” z najgorętszych modowo zakamarków Seulu, co Wy na to? Brzmi hot?


Ci, którzy nie mieli okazji odwiedzić kraju cichobiegów- Korei, lub nie mieli większej styczności z jego mieszkańcami, mogą się zastanawiać skąd KLAPEK w nazwie bloga nawiązującego do Korei. Bez obaw, zaraz Wam wszystko wyjaśnimy, wyłożymy Wam klapka na ławę.


Klapki wracają ostatnio do łask dzięki “braciom hipsterom”, którzy wdzięcznie paradują w klapkach z naszego dzieciństwa- “KUBOTACH”. Kuboty to nie tylko modny i klasyczny dodatek, to także marka oraz wygoda. Dzięki odrodzeniu się Kubot, klapki powoli zaczynają zyskiwać miano kultury powszechnej w Polsce. Przynajmniej my na to liczymy! Liczymy na to, że za kilka lat można będzie mówić o Polsce z dumą jako o drugim po Korei, pierwszym w Europie kraju klapka. I pragniemy przyczynić się (dołożyć klapka) do promowania kultury klapkowej w Polsce.


A jak jest zatem w Korei? W Korei, klapki są na tyle rozpowszechnione, że można je niemal nazwać elementem stroju ludowego. Klapki tu, klapki tam, klapki wszęęędzie i na każdą okazję. Klapki do tańca i do różańca. Klapki do sukienki, do garniaka, klapki jako element szkolnego mundurku, klapki na balety, klapki na rower. Klapki klapki klapki!!! I tutaj STOP. Zanim wiecej o klapkach, musimy przewrócić Wam świat klapka do góry nogami, tzn. od teraz będziemy się w większości przypadków posługiwać koreańskim terminem na klapka czyli 쓰레빠 czyt. SREPA. Prosimy Was o utrwalenie sobie „srepy” głeboko w Waszej podświadomosci.

Skąd „srepa”? Wydawałoby się, że to poprostu czysto koreańskie słowo oznaczające klapka, nic bardziej mylnego. Srepa to amerykański “slipper”. W koreańskim słowniku występuje co prawda rownież słowo 슬리퍼 czyt. slipo, aczkolwiek jest ono rzadko używane na rzecz srepy. Określenie “srepa” przyplynęło ponoć do Korei od sąsiadów Japończyków. W języku japońskim nie ma odpowiednika “l” i nie jest ono wymawiane stąd też po japońsku “slipper” to sripa i właśnie z tego określenia narodziło się koreańskie „srepa”. Czyż nie piękna i wdzięczna nazwa? Jedno jest pewne, nazwa srepa ma w sobie moc przekazu! W Korei określenia srepa używa się teraz w odniesieniu do niemalże wszystkich rodzajów bardziej odkrytego obuwia, nawet w przypadku sandałów lub bardziej zakrytych gumiaczy typu kroksy. Niemniej jednak tradycyjne srepa wyglądają tak jak przedstawione poniżej lub też powyżej na obrazku. Te klasyczne mają kolor granatowy (podobnie jak kuboty). Charakteryzują sie trzema białymi paskami na których może, lecz nie musi występować napis „KOREA”. Tudzież z napisem “made in korea”. W celu promocji zdrowego trybu życia posiadają one też zazwyczaj różnego rodzaju wypustki w wewnetrznej podeszwie i są dopasowane kształtem do stopy. Cóż za luksus! Ponadto dostępne sa one w przyzwoitej cenie od 3000 do 5000 koreańskich won (okolo 10-15 pln).


Te tradycyjne to podróbki popularnego modelu z firmy na "A". Jak dla nas podróbki góruja nad oryginałem! Dzięki wewnętrznym wypustkom gwarantują nam lepszy komfort, troszcząc się o nasze krążenie. Pod wzgledem dizajnu nie rożniąc się od orginału reprezentują prostotę i klasykę, no i oczywiście cenowo wygrywają (ceny oryginału wachają się od 20.000 do nawet 50.000 won, tj. 60-150pln)!


To tyle o srepach w naszym pierwszym poście. W następnym będziemy kontynuować o historii srepa oraz jego zastosowaniu. Niech srepa bedzie z Wami!